Przejdź do głównej zawartości

Czas na nowe meble - w końcu zrobiłam moją decyzję

Dobra, no więc w końcu nadszedł ten wielki dzień – powiedziałam starej kuchni “dość!” i wzięłam się za wymianę tych smutnych, wiekowych mebli. Serio, już nie mogłam na nie patrzeć. Fronty obdrapane, szuflady jakby z protestu trzeszczały przy każdym otwarciu, a kolory… Szczerze? Taka nostalgia za PRL-em, że aż bolało. Moja kuchnia to był chyba najgorszy punkt programu jeśli chodzi o cały dom. Takie muzeum przeszłości, tyle że bez kolejki zwiedzających. Wszystko się sypało, drzwi oporne jak ja w poniedziałek, a funkcjonalność? Śmiech na sali. No i w pewnym momencie stwierdziłam: dobra, niech się dzieje, robię rewolucję. 

Szukałam mebli na wymiar, bo już się nauczyłam, że gotowce to mogą co najwyżej pogłębić mój ból istnienia. Pół miliona godzin scrollowania internetu i sprawdzania opinii (a czasami też memów, nie ma co ukrywać) aż w końcu zdecydowałam się na wykonawcę, który mi te meble kuchenne ogarnie. 

Chciałam, żeby było wygodnie i ładnie, tak bez spiny, ale na poziomie. Marzyła mi się kuchnia, do której się wchodzi z przyjemnością, a nie po omacku. Jak już nowe mebelki pojawiły się w domu, to autentycznie miałam ochotę robić w niej wszystko – gotować, plotkować, nawet siedzieć z kawą i patrzeć na szuflady. Wszystko działa tak jak powinno. Szufladki gładziutko, drzwi ani myślą się wyłamywać – cudo. 

W końcu to moje miejsce, skąd wcale nie mam ochoty wychodzić. Serio – najlepsza decyzja ever. Teraz aż chce się zapraszać znajomych, bo wstydu już nie ma. I sama sobie zazdroszczę tej przestrzeni. No dobra, ale nie powiem – trochę się to ciągnęło w czasie. Przez chwilę czułam się, jakbym próbowała skonstruować rakietę kosmiczną z patyków od lodów, bo kompletnie nie wiedziałam, od czego zacząć. Gdyby nie internet i kilku mega pomocnych wykonawców, to nie wiem, gdzie bym teraz była. Na szczęście trafiłam na ludzi z wyobraźnią, co doradzili i pomogli ogarnąć całość bez dramatów. No to co, w kolejnym wpisie rozłożę ten cały chaos na czynniki pierwsze i podpowiem, na co patrzeć już przy samej koncepcji, bez owijania w bawełnę!

Popularne posty z tego bloga

Wymiana mebli kuchennych dzień drugi - walka ze sprzętem agd

  Drugi dzień wymiany mebli kuchennych był bardzo stresujący i nieco chaotyczny. Zanim ekipa  rozpoczęła pracę, otrzymałam telefon od sprzedawcy z nieprzyjemnymi wiadomościami. Okazało się, że był jakiś błąd w systemie i wysłano mi zły model lodówki. Lodówka w zabudowie okazała się być bardzo podobnym modelem do zamówionego,  jednak miała inaczej rozmieszczone wnętrze i brakowało tam komór i wyposażenia, na którym zależało mi najbardziej. Piekarnik i mikrofalówka nie dojechały w ogóle. Zmiana zamówienia oraz wymiana lodówki miały zająć kilka dni. Był to prawdziwy cios dla mnie, ponieważ nie wiedziałam, co zrobić z całą kuchnią bez tych urządzeń. Czułam się zdezorientowana i zdesperowana. Jednak panowie byli bardzo pomocni i  załagodzili moje obawy. Zapewnili, że brak sprzętów nie przeszkodzi im w dokończeniu kuchni na czas, a brakujące urządzenia będą w stanie  zainstalować w ciągu kilku dni od ich dostarczenia. Kwestia zdzwonienia się i umówienia na termin. Dos...

Pierwszy dzień montażu nowej kuchni. To dziś!!!

No dobra, od początku – ten pierwszy dzień wymiany mebli w kuchni to był prawdziwy rollercoaster. Trochę podekscytowania, trochę stresu, wiesz jak jest. Wcześniej gadałam ze stolarzem (facet naprawdę ogarnięty), omówiliśmy, co i jak, rzucił parę ciekawych opcji, pokręciłam nosem trochę nad cenami, jak to bywa. Finalnie padło na projekt, który po prostu siadł mi w serduchu i nie rozbił portfela na kawałki.  (A FEW WEEKS LATER...) No i czekaliśmy... Człowieku, tydzień za tygodniem jakby mieli sprowadzać te szafki prosto z Himalajów. W końcu – bum! – nadeszła TA sobota. Rano podjeżdża ekipa, szybka kawa na łeb i już wnoszą graty. W sumie trochę byłam zbita z tropu, bo część mebli już poskładana, czyli nie rozwalają się w paczkach po całym mieszkaniu jak dotąd. Szczerze? Szło im to wszystko mega sprawnie. Nim się obejrzałam, w kuchni zaczęły wyrastać pierwsze szafki jak grzyby po deszczu. Gość wszystko objaśnił – co przykręcą, gdzie pokombinują z mocowaniami, trochę mi opowiadał, czemu...

The Beginning...

Indziej wciąż śnimy i przemijamy Czas powiekom naszym przydaje zwidzenia Nieboskłon sny spija i wizje przywdziewa Świat wciąż nowymi widzisz barwami. Samoistny posąg wokół rośnie Niepomny nadziei płonnej niezaznanej Radości w żałobny całun przyodzianej Tylko szata po niej wciąż zostaje Uchodząca zima mrozu gniew łagodzi Wciąż świat wiosny młodość na powrót przywdziewa Choć prawem niezmiennym zniknie w ziemi Radość nie osuszy łez spod firmamentu I niezdolna wytrzymać przemijania czasu Jeśli sami świata nie zmienimy.                                                                               ...